Czy też tak macie, że poszukujecie nowych przepisów do wypróbowania na swoich ulubionych i jakże teraz modnych blogach o gotowaniu? Ja też tak mam, chociaż z gotowaniem u mnie różnie bywa. Przyznaję się, jeśli o mnie chodzi to natchnienie do pichcenia przychodzi do mnie “falami”. Niekiedy rzeczywiście szukam mega nowości i eksperymentuję z różnymi składnikami, i to zazwyczaj dzieje się wtedy, gdy już mam przesyt tradycyjnej kuchni. A czasami jest tak, że poszukuję dania po prostu szybkiego do zrobienia, by zaspokoić głód. Najlepsze przepisy dla mnie to takie, gdzie muszę poświęcić max pół godziny w kuchni. Jeśli muszę spędzić trochę dłużej, to tutaj włącza się wyuczona z zawodzie analiza. Zastanawiam się, czy rzeczywiście przepis jest tego wart, bo przecież ten czas mogłabym poświęcić na scrapowanie lub zrobienie nowej kartki. Zazwyczaj to drugie wygrywa, lecz nie oszukujmy się – lubię dobrze zjeść, jednak niekoniecznie kosztem mojego wolnego czasu.
Jak już znajdę super przepis, który a) nie wymaga ode mnie dużo czasu na przygotowanie b) jest dobry c) smakuje pozostałym członkom rodziny (yaaay!) wówczas kolekcjonuję sobie i zostawiam na okres, gdzie wena na gotowanie mnie opuszcza. Do tej pory moja kolekcja znajdowała się w segregatorze – zwykłe wydruki wpięte w segregator. No dobra, nie jest to typowy segregator biurowy – przecież u mnie musi być ozdobny. I tak ten segregator mi przez lata napuchł, że prawie słyszałam jak krzyczał do mnie z półki – “basta! litości!” – nadszedł czas na coś nowego. I tutaj olśnienie! Ja scraperka nie mam własnego przepiśnika? Toż to skandal! Zakupiłam zatem notes z wkładami typowymi do wpisywanie przepisów z myślą, że okładkę niezbyt dekoracyjną, przecież sama sobie ozdobię. I tak od pół roku leży sobie ten notes z oryginalną okładką i czeka na przeróbkę. Normalnie “szewc bez butów chodzi”. Żeby nie było, przepisy wpisuję, bo pośród masy blogów/linków, które zapisuję w ulubionych jest tam istny bałagan. Więc tylko te wyjątkowe wędrują do zeszytu.
Morał z tej całej historii jest taki, że pewnie nie tylko ja jestem w tym jakże okrutnym położeniu, więc pragnę dopomóc kobietom w tej niedoli 😉 . Zapraszam do mnie na warsztaty scrapowe 25.11.2016r. godz 17:30, gdzie będziemy wykonywać tzw. przepiśnik. Ale, żeby już wbić się w klimat świąteczny i trochę rozruszać palce, wyprostować linijkę i naostrzyć ołówki – zaczniemy od zrobienia kartki na zbliżające się święta. Koszt 60zł, liczba miejsc ograniczona do 8 osób. Obowiązuje też zadatek w kwocie 30zł (którego nie zwracam, gdy zrezygnujesz z udziału na tydzień przed terminem warsztatów). Pozostałe 30zł dorzucacie gdy się spotkamy. Ja dostarczam wszystkie materiały, a Wy przybywacie i w wesołym gronie kleimy, tniemy, wycinamy, ozdabiamy popijając kawkę/herbatkę.
Zgłoszenia przyjmuję na maila bogutkak@gmail.com lub poprzez FB.
Wymyśliłam sobie, że kartkę którą będziemy robić będzie wyglądać mniej więcej tak. Prototyp przepiśnika w przygotowaniu 🙂
To kogo mam zapisać?
Do następnego!
B.